Wewnętrzne dziecko a proces dojrzewania

O wewnętrznym dziecku słyszał chyba każdy. Nie brakuje porad mówiących, że trzeba się nim zająć, przytulić czy w sobie wyzwolić. Niestety, bywają one powierzchowne, a sam konstrukt „wewnętrznego dziecka” często rozumiany jest na wiele sposobów. Jak więc zdefiniować wewnętrzne dziecko i jaką przyjąć wobec niego postawę?

Czym jest wewnętrzne dziecko?

Wewnętrzne dziecko jest rodzajem metafory. Technicznie stanowi ono część naszej tożsamości, obok dorosłego i rodzica. Reprezentuje żywiołowość, spontaniczność, ufność, kreatywność. To część „ja”, która kieruje się takimi kategoriami jak „chcę- nie chcę”, „kocham-nienawidzę”, „podoba mi się-nie podoba mi się”. To także obszar, do którego wliczyć należy wszelkie schematy zachowania i myślenia przyswojone w dzieciństwie, a także zranienia i niezaspokojone potrzeby. Niestety, wewnętrzne dziecko nie jest tabula rasa – nosi ono w sobie różne przekonania i opinie, które otrzymało od znaczących osób: rodziców, nauczycieli, bliskich.  Przeżywane w dzieciństwie takie emocje jak lęk, poczucie winy, upokorzenie czy wstyd głęboko odbijają się na tej części własnego „ja”.

Wewnętrzne dziecko – pomiędzy rodzicem a dorosłym

Wewnętrzne dziecko pozostaje w ścisłej relacji z rodzicem. To część „ja”, która reprezentuje normy, zasady, opinie, wartości i przekonania przekazane nam od znaczących osób i autorytetów, w tym oczywiście od ojca i matki. Symbolizuje także normy kulturowe. W zależności od indywidualnych doświadczeń, rodzic może być (nad)opiekuńczy, wspierający, normatywny oraz krytyczny i pouczający.

Jest jeszcze dorosły. To część najważniejsza, która pozwala podejmować nam autonomiczne oraz świadome decyzje. W praktyce jednak pozostaje ona w nieustannym dialogu z dzieckiem i z rodzicem, co sprawia, że nasze wybory bywają czasem od nich zależne. Bardzo ważne jest więc, by umieć do słów rodzica i dziecka podejść krytycznie i z dystansem.

Jak zająć się wewnętrznym dzieckiem?

Wewnętrzne dziecko wolne od lęku, kontroli, poczucia winy czy wstydu pomaga nam wyzwolić twórczy potencjał, cieszyć się chwilą i świetnie bawić. Na ogół jednak wymaga ono naszej uwagi. Osoby, które tłumią w sobie dziecko, często stawiają sobie nierealistyczne cele, są obowiązkowe i zdyscyplinowane, nie umieją się relaksować. Łatwo popaść im w uzależnienie, ciężko za to tworzyć głębokie relacje, w których spontaniczność jest ważna. Ta grupa osób musi pracować nad tym, by dotrzeć do swojego emocjonalnego „ja” i przywrócić mu głos.

Bywa też, że wewnętrzne dziecko jest zranione, poszukuje miłości i akceptacji. Warto wtedy poświęcić mu uwagę. Niestety, często dziecko bywa bardzo absorbujące. Łatwo potrafi nami zawładnąć, domagając się czasu i troski. Bardzo ważne jest więc, by – tak jak prawdziwemu dziecku – postawić mu granice i określone wymagania. Dbanie o swoje wewnętrzne dziecko, karmienie je uwagą i wsparciem to ważny etap na drodze ku dojrzewaniu. Wielu dorosłych, aby zacząć żyć pełnią życia i zintegrować swoją osobowość, potrzebuje najpierw zająć się swoim wewnętrznym dzieckiem. Jest to jednak coś przejściowego. Celem jest zrozumienie i zaspokojenie dziecięcych potrzeb, a także zmodyfikowanie dysfunkcjonalnych przekonań, co pozwala na rozpoczęcie dorosłego życia, zakorzenionego w „tu i teraz”.

W ostatnich dekadach coraz więcej mówi się o wpływie dzieciństwa na dorosłe życie. Każdy z nas ma w sobie „wewnętrzne dziecko”, które może być zagłuszane lub rozkapryszone. Zrozumienie tej części własnego „ja” pozwala nam czerpać z dziecka to, co najlepsze – radość, spontaniczność, pomysłowość. Nad dziecięcym entuzjazmem czy uczuciowością stery powinien jednak mieć dorosły, który staje się narratorem całego życia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.