O co w życiu chodzi? To pytanie zadaje sobie od czasu do czasu chyba każdy z nas. Nie ma jednak na nie jednoznacznej odpowiedzi. Poza tym, i tak zmienia się ona w ciągu życia, tak jak my sami. Jakbym jednak miała na to pytanie częściowo odpowiedzieć, powiedziałabym, że w życiu chodzi o rozwój.
Rozwój istotą życia
Panta rhei (Wszystko płynie), powiedział dawno temu pewien filozof i ciężko odmówić mu racji. Życie jest zmienne, w naturalny sposób więc musimy się do niego dostosowywać. Wraz z życiowym doświadczeniem i zdobytą wiedzą stajemy się (albo powinniśmy stawać się) mądrzejsi. Ale ten rozwój nie przebiega zawsze gładko i prosto.
Rozwój można zresztą rozumieć na różny sposób. Jako dzieci rozwijamy się chociażby fizycznie, doskonalimy umiejętność mowy. W okresie dojrzewania pojawia się i umacnia zdolność do krytycznego myślenia. Rozwijamy się na różnych polach: społecznym, zawodowym czy duchowym. Uczymy się rozumienia samych siebie. Wciąż się czegoś dowiadujemy, poprzez podróże, kursy, książki, a czasem nawet poprzez przypadkową rozmowę.
Można zapytać jaki to ma sens, ale jedno jest pewne. Rozwój jest wpisany w nasze życie. Może nie na wszystkich polach. Może bywają w nim okresy stagnacji, innym razem traci się grunt pod nogami. Ale życie płynie jak rzeka, a my wraz z nią. A dokąd? To dobre pytanie.
Rozwój jest trudny
Rozwój zawsze wiąże się z trudem, a czasem i cierpieniem. Jeśli uczysz się chodzić, wiele razy się potkniesz. Przyswajając nowy język, spędzasz czas na żmudnych ćwiczeniach. Chcąc dojrzeć do związku, musisz czasem doznać kilku rozczarowań i przepracować swoje lęki. Często do życiowej mądrości i dojrzałości prowadzą nas kręte drogi.
A te bywają najróżniejsze. Ktoś zmaga się z traumą, ktoś inny ze śmiercią bliskiego, a jeszcze inny z depresją. Rodzi się pytanie, czy cierpienie zawsze uszlachetnia? I w tym przypadku ciężko jest o jednoznaczną odpowiedź, ale momenty życiowych zmagań mogą być szansą na rozwój. Różne kryzysy, burzące nas stabilny świat, wymuszają na nas zmiany: trzeba znowu wyjść poza jakiś schemat, poza jakieś ramy. To czasem bardzo bolesne doświadczenie.
„Osoba to płynny proces, nie stały i statyczny byt; płynąca rzeka zmian, nie blok z solidnego materiału; stale zmieniająca się konstelacja możliwości, a nie ustalona ilości cech.”
Carl Rogers
Rozwój to wybór
Choć wobec niektórych sytuacji życiowych jesteśmy bezsilni, wierzę jednak w to, że w większości przypadków mamy coś do powiedzenia. Są ludzie, którzy wiecznie popełniają ten sam błąd i dziwią się, że za każdym razem im się nie udaje. Inni z kolei potrzebują kilka podobnych lekcji, aby w pełni pojąć ich sens. Tempo „uczenia się” czy „rozumienia” pewnych spraw jest indywidualne i nie do końca jasne. Jak to jest, że jedna osoba jest gotowa rzucić nałóg po roku, inna po 5 latach, a jeszcze inna tego nigdy nie zrobi? Na próżno szukać tu prostych wytłumaczeń.
Myślę jednak, że warto traktować rozwój jako wybór. Oczywiście, życie wymusza czasami na nas zmiany, ale dużo zależy od naszego nastawienia. Chcesz więcej zarabiać? Zawalcz o awans w pracy. Chcesz pokonać lęki? Idź na psychoterapię. Chcesz lepiej rozumieć świat dookoła? Miej oczy otwarte, dużo czytaj, podróż i słuchaj innych ludzi. Świat daje nam wiele szans, choć nie zawsze jest to dla nas tak oczywiste.
Jestem rzeką
Ktoś mógłby zapytać: czy rzeka życia, która jest rodzajem żywiołu, może dać nam jakąkolwiek kontrolę, uszanować naszą podmiotowość? Myślę, że tak, bo zostaliśmy obdarzeni świadomością. Poza tym, istnieje coś takiego jak wiara w ten właśnie bieg życia. Nie wszystko może nam się w nim podobać, ale można go zaakceptować. Należymy do konkretnej epoki i kontekstu, tak jak można należeć można do konkretnego nurtu rzeki. Za naszą indywidualnością zawsze jest jakiś krajobraz, nasze tło, bez którego znajomości nikt nie powinien nas oceniać.
Lubię czasem wracać do przeszłości czy robić podsumowania. Żal mi wtedy niewykorzystanych okazji czy utraconych na zawsze chwil. Z drugiej strony widzę jaki zrobiłam postęp, ile się nauczyłam. W głowie pojawiają się najróżniejsze wspomnienia: odbyte podróże, inspirujące rozmowy, przeczytane książki, życiowe wyzwania. O ile jestem dzięki nim bogatsza! I choć życie przemija, albo inaczej: wciąż płynie, czuję pewną ulgę na myśl, że w perspektywie lat powinnam stać się dojrzalsza.
Życie z innej perspektywy
Często mamy skłonność, aby oceniać nasze życie w oparciu o rzeczy widzialne i policzalne. Możemy czuć się rozczarowani ilością porażek, pieniędzy na koncie czy liczbą nieudanych związków. Bywa, że złościmy się na samych siebie, że zmarnowaliśmy na coś czas, energię czy zasoby. Nie zawsze dostrzegamy, że te „straty” bywają pozorne. Że sukces zawodowy czy gromadka dzieci być może wcale nie uczyniłyby nas szczęśliwszymi. Łatwo jest wyrzucać sobie wiele rzeczy, ignorując to, że życiowe doświadczenia, a nawet pewna stagnacja, były elementem tej krętej drogi, która pozwala na rozwój: zrozumienie czegoś ważnego, duchowe uzdrowienie albo odnalezienie sensu życia.